Polecamy
Padlina
Newsletter
Czarny krąg Patrick Carman Czarny krąg 39 wskazówek - Tom V Premiera: 17/12/2013
ISBN: 978-83-62577-38-5 Tłumaczenie: Grażyna Smosna Oprawa: Twarda Ilość stron: 176 Format: 12,5 x 18,5 cm Rok wydania: XII 2013

Po otrzymaniu dziwnego telegramu czternastoletnia Amy Cahill i jej młodszy brat Dan udają się w głąb Rosji. Nie ma przy nich ani jednej godnej zaufania dorosłej osoby. Tymczasem człowiek o tajemniczych inicjałach NRR rozpoczyna wyścig z czasem, którego celem jest odkrycie skradzionego przez nazistów skarbu i prawdy na temat wymordowania członków ostatniej rosyjskiej rodziny królewskiej. Wkrótce poszukiwanie skarbu zaczyna przypominać pułapkę zastawioną przez Lucianów. Przynęta może się jednak okazać pokusą nie do odparcia. Jakie ryzyko podejmą Amy i Dan, by dowiedzieć się, co naprawdę wydarzyło się w noc śmierci ich rodziców?

Rozdział pierwszy


Amy Cahill lubiła wstawać pierwsza, ale nie wtedy, gdy zmuszały ją do tego wrzaski dobiegające zza drzwi hotelowego pokoju, którym w dodatku towarzyszyło głośne pukanie.

– Telegram dla pana Cahilla! – Siadła na łóżku w panice, a w jej głowie zrodziła się przerażająca myśl: Madrigale! – Mam dla pana wiadomość! – rozległ się kolejny krzyk.

Amy, jej brat Dan i Nellie, ich opiekunka, pojechali w środku nocy do innego hotelu w Kairze z obawy przed tym, że zaatakuje ich tajemnicza szajka, o której prawie nic nie wiedzieli.

Dan zsunął się z miękkiej złotej kanapy, lądując z łomotem na podłodze.

– Nie, Irina! Tylko nie Catfish Hunter! – wrzasnął.

Amy westchnęła. Najwyraźniej jej bratu po raz kolejny śnił się koszmar, w którym ich kuzynka, Irina Spasky, darła swoimi śmiercionośnymi paznokciami jego ukochaną kartę baseballową.

– Obudź się, Dan. To tylko sen.

Jeszcze nigdy nie czuła się tak zmęczona, a jej brat jak zwykle zachowywał się jak idiota.

Ponownie rozległo się pukanie, a tuż po nim krzyk:

– Telegram!

– Dan! Otwórz te drzwi! – wrzasnęła Amy, wciskając twarz w poduszkę. Wiedziała, że już nie uda jej się zasnąć. Zerkając zza poduszki, zauważyła, że Nellie, zupełnie niewzruszona, nadal smacznie śpi, musiała więc skapitulować – Idę, już idę! Przecież się nie pali.

Kiedy podeszła do drzwi, zawahała się, czując w żołądku znajome uczucie strachu. A jeśli wpuści do pokoju kogoś niebezpiecznego?

Opamiętaj się, Amy, przywołała się do porządku.

Otworzyła drzwi i stanęła oko w oko z egipskim gońcem hotelowym. Był dużo niższy od niej i miał na sobie elegancki czerwony uniform ze złotymi guzikami, co najmniej o dwa rozmiary za duży. W ręku trzymał zapieczętowaną kopertę.

– To dla pani. Ktoś zostawił go na recepcji. – Amy wzięła kopertę, a goniec przysunął się nieznacznie z wyczekującym uśmiechem. – Przyniosłem wiadomość z recepcji – powiedział z naciskiem. – Specjalnie dla pani.

Połową ciała znajdował się teraz na korytarzu, a drugą połową w pokoju, co wyraźnie zaniepokoiło Amy.

– Ma pan dla mnie coś jeszcze? – zapytała.

– Ktoś to dla pani zostawił – powtórzył goniec, z szerokim uśmiechem wskazując na kopertę.

– Daj mu to – odezwał się Dan z głębi pokoju. – Tylko niech pozwoli mi jeszcze pospać.

Mówił stłumionym głosem i kiedy Amy się odwróciła, zobaczyła, że jej brat leży z twarzą przyciśniętą do wykładziny. Był zbyt leniwy, żeby się podnieść. W wyciągniętej dłoni trzymał pięć funtów egipskich, czyli równowartość jednego dolara.

Amy wręczyła mężczyźnie bakszysz i zamknęła drzwi. Ciekawość nie pozwalała jej wrócić do łóżka. Koperta została zaadresowana na staroświeckiej maszynie do pisania, w której najwyraźniej brakowało wielkiego A. Niektóre litery, nie wiedzieć czemu, były podkreślone.


Amy otworzyła kopertę i usiadła na kanapie. Kiedy czytała kolejne linijki wiadomości, jej twarz coraz bardziej bledła. Saladin wydał z siebie wygłodniałe miauknięcie i wygiął grzbiet, wbijając pazury w złocistą narzutę.

– Dan, lepiej tutaj podejdź. – powiedziała, a ponieważ chłopiec najwidoczniej nie zamierzał się ruszyć, krzyknęła: – TELEGRAM DLA DANA!

Podniósł głowę, jakby zbierał siły, żeby wstać, lecz Amy widziała, że nie opuścił jeszcze krainy snów. W końcu dźwignął się z podłogi i padł ciężko na kanapę obok niej. Nellie wciąż jeszcze leżała, zwinięta w kłębek. Cienki biały kabel od słuchawek jej iPoda wysuwał się spod sterty siedmiu poduszek, którymi przykryła głowę.

– Ta dziewczyna potrafiłaby przespać trzęsienie ziemi – zauważył chłopak.

– Dan, posłuchaj mnie w końcu! – upomniała go Amy i przeczytała początek telegramu: – Międzynarodowe Lotnisko w Kairze, skrytka numer 328. 56-12-19. NRR.

– Wygląda mi to na kiepską pułapkę zastawioną przez któregoś z naszych rywali – stwierdził Dan bez entuzjazmu. – Zamówmy śniadanie i wracajmy do łóżek.

– Nie wydaje mi się – odparła Amy, podając bratu telegram. To, co zobaczył, odebrało mu mowę.



Leniwy, rozespany Dan momentalne zniknął, a jego miejsce zajął zaalarmowany i podekscytowany Dan.

– Nikt o tym nie wiedział, nawet Nellie!

– Grace wiedziała – zauważyła Amy. – Oprócz nas tylko ona. Nadawca telegramu musiał znać Grace na tyle dobrze, by to z niej wyciągnąć.

Dan nadal był zbyt wstrząśnięty, żeby odpowiedzieć, lecz Amy wiedziała, o czym myślał. W zeszłym roku przywiózł swoją bezcenną kolekcję kapsli – począwszy od Dr. Peppera, na zabytkowych kapslach od coca-coli skończywszy – do posiadłości Grace. Wszystkie sześćdziesiąt trzy kapsle zapakował do odjazdowej, staroświeckiej puszki na cygara. Grace osobiście wręczyła Danowi łopatę i pozwoliła mu zakopać kapsle na terenie ogrodu. Dan zdradził babci i siostrze, w którym miejscu i na jakiej głębokości zakopał kolekcję, na wypadek gdyby niespodziewanie zginął, jeżdżąc na snowboardzie lub skacząc ze spadochronem. Powiedział im wtedy, że w przypadku tak cennej kolekcji kapsli warto zachować ostrożność.

Teraz spojrzał na siostrę, a jego zielone oczy błyszczały nadzieją.

– Myślisz, że Grace znowu nam pomaga?

Oboje używali imienia Grace, jakby ich babcia nadal żyła, i chwilami tak właśnie się czuli. Kochana Grace dała swoim spadkobiercom wybór: milion dolarów lub jedna z trzydziestu dziewięciu wskazówek prowadzących do źródła niewyobrażalnej potęgi. Amy wciąż jeszcze nie mogła uwierzyć, że pościg zaprowadził ich tak daleko, i to w tak krótkim czasie. Odwiedzili cztery kontynenty i kilka razy otarli się o śmierć z rąk własnych krewnych. Jeśli istniał choć cień szansy na to, że Grace Cahill wyciągała do nich zza grobu pomocną dłoń, Amy wiedziała, że należy z niej skorzystać.



Dziesięć minut później Amy i Dan zeszli do gwarnego hotelowego lobby, mając ze sobą jedynie plecak. Dan uparł się, że zabierze swojego cennego laptopa, a Amy wzięła jeszcze komórkę Nellie, tak na wszelki wypadek.

– Zostawiłam Nellie kartkę, że poszliśmy poszukać pączków. Miejmy nadzieję, że nie stracimy całego ranka. Musimy wymyślić, jak dotrzeć na lotnisko – powiedziała Amy.

– Bez obaw, mam wszystko pod kontrolą – uspokoił ją Dan, po czym otworzył plecak, wyjął z niego gruby plik banknotów i zaczął upychać je po kieszeniach. Ich wartość nie była szczególnie oszałamiająca: jakieś pięćdziesiąt dolarów amerykańskich w egipskich funtach. – Joł, taksi! – zawołał, machając w górze kilkoma banknotami.

– Nie jesteśmy w Nowym Jorku, Dan – syknęła Amy. – Więc może spróbujesz zachowywać się przyzwoicie.

Nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki, zatrzymał się przed nimi czarno-biały samochód z gigantycznym bagażnikiem na dachu. Z auta wyskoczył Egipcjanin, gestem zapraszając Amy i Dana do środka.

– Chodźcie, chodźcie! Ładny samochód! Dobra cena!

Dan rzucił siostrze wymowne spojrzenie i ruszył do auta. Taksówkarz błyskawicznie wyrwał mu plecak i już pędził w stronę bagażnika, ale chłopak go zatrzymał.

– Dzięki, amigo. Plecak zostanie przy mnie, jeśli pozwolisz.

Kierowca najwyraźniej nie zrozumiał, więc Dan wręczył mu dziesięciofuntowy banknot, zabrał swój plecak i zwinnym susem wskoczył na tylne siedzenie samochodu.

– Przepraszam za mojego brata – wyjąkała Amy. Miała jednak przeczucie, że Dan dopiero się rozgrzewa.

– Szybko, dobry człowieku. – Chłopak błyskawicznie potwierdził jej obawy. – Na lotnisko, migusiem!

– Szybki to moje drugie imię! – Kierowca roześmiał się, po czym zatrzasnął drzwi, prawie zgniatając Amy stopę, i pospiesznie zajął miejsce za kierownicą.

– Widzisz, siostrzyczko? Wszystko gra – rzucił beztrosko Dan. – Ten facet doskonale sobie poradzi. Ty tylko się relaaaaa…!!!!

Taksówka włączyła się do ruchu z zawrotną prędkością, klucząc z pasa na pas i robiąc uniki niczym rozregulowana górska kolejka. Amy wpadła na Dana, później na drzwi, później znowu na Dana, podczas gdy unikali zderzenia z trąbiącymi autobusami i poirytowanymi pieszymi. Kiedy wreszcie taksówkarz nieco zwolnił, Amy dostrzegła siedzący im na ogonie wielki problem. Spojrzała na brata szeroko otwartymi z przerażenia oczami i wyszeptała:

– Dan…

– Ten kierowca jest trochę na bakier z przepisami ruchu drogowego, co? Poproszę może, żeby jechał spokojniej…

– N-n-nie! Każ mu przyspieszyć! Gazu!

Dan przeniósł wzrok z przestraszonej twarzy siostry na jaskrawozieloną vespę, która klucząc między samochodami, coraz bardziej zbliżała się do ich taksówki. Jej kierowca miał na sobie fioletowy dres i był naprawdę ogromny.

– Hamilton Holt! – krzyknął chłopak.

Hamilton należał do klanu Holtów: półgłówków, którzy podobnie jak Amy i Dan brali udział w pościgu za trzydziestoma dziewięcioma wskazówkami. Ostatnim razem, kiedy Amy miała z nim do czynienia, zostawił ją na pewną śmierć w tunelu tokijskiego metra.

– Gaz do dechy! – wrzasnęła, lecz kierowca jakby jej nie słyszał.

Dopiero gdy Dan wyciągnął kolejny cenny banknot dziesięciofuntowy i cisnął go na przednie siedzenie, taksówkarz przycisnął pedał gazu i samochód gwałtownie wskoczył na najwyższy bieg. Przez następne dziesięć minut Dan rzucał kolejne banknoty, aż wreszcie Hamilton zniknął im z pola widzenia. Kiedy samochód zatrzymał się przed kairskim lotniskiem, chłopak sprawdził kieszenie, które okazały się puste.

– W porządku. – Kierowca wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. – Już dosyć zapłaciliście!

– Dobra robota, lamusie – burknęła Amy. – Utknęliśmy na lotnisku bez grosza. Nellie będzie zachwycona tym, że wzięliśmy jej telefon, wydaliśmy większość pieniędzy, a na dodatek potrzebujemy transportu z lotniska. I nawet nie kupiliśmy pączków! Czy może być gorzej?

– Coś mi się wydaje, że może – odparł Dan.

Serce podskoczyło Amy do gardła, kiedy podjechała do nich czarna limuzyna, a ze środka wysiadł Ian Kabra. On i jego siostra Natalie również polowali na wskazówki, a do tego byli nieskończenie bardziej niebezpieczni od Holtów. [...]

Niewidzialny Pierścień
Bestsellery
  • Postrach MICHAł ŚMIELAK
  • Pieśń pustyni GRZEGORZ WIELGUS
  • Padlina ADAM DZIERżEK